Ilość słów: 1 290
Pairing: Larry
Ostrzeżenia: +16
Od autorki: Opublikowany 05/08/2014 na portalu tumblr. 84 notki!♥ Powracam do tych drobnych uniesień z ogromnym sentymentem, mam nadzieję, że Wam się spodoba!
~*~
Harry uśmiechnął się cwaniacko, gdy George podał mu kluczyk do szafki, w której trzymali stroje na zajęcia sportowe. Był wymęczony trzema godzinami matematyki, ale nic nie mogło mu popsuć tego dnia, bo po pierwsze - to był piątek, a jaki normalny uczeń nie cieszyłby się początkiem weekendu, a po drugie – miał zajęcia ze swoim ulubionym nauczycielem WF-u. I to zdecydowanie było najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła mu się w tym semestrze, mimo że nie powinna.
Louis Tomlinson.
Młody seksowny nauczyciel, przyjęty w zastępstwie za pana Mursa. Plotki mówiły, że dopiero skończył akademię, więc prawdopodobnie ma niewiele więcej lat niż uczniowie najwyżej klasy. To zdecydowanie pocieszało Harry’ego, który miał na jego punkcie lekką… obsesję.
No dobra, po prostu uważał, że jest zajebiście atrakcyjny i ledwo się powstrzymywał, by go nie pocałować. Fakt, że był nauczycielem nie stanowiło jedynego problemu. Miał także chyba-narzeczoną, która odwiedzała go w każdy poniedziałek.
Harry chciał to definitywnie zmienić. I może to nie był najlepszy cel – uwieść nauczyciela – jaki mógł sobie postawić, ale podjął decyzję, przekraczając próg kantorka, w którym siedział młody mężczyzna i cholera, nie było już odwrotu…
- Panie Tomlinson… – wydukał cicho Harry, opierając swoje wysportowane ciało o drzwi. Odchylił lekko głowę, by Louis mógł dokładniej przyjrzeć się jego szyi. Miał w tym przecież jakiś cel.
- Słucham? - odpowiedział kulturalnie nauczyciel i podniósł wzrok z nad jakiegoś magazynu o zdrowej żywności. Jego oczy natychmiast skupiły swą uwagę na niesamowicie gładkiej i lśniącej skórze Harry’ego i chłopiec mógł przysiąc, że nigdy nie czuł się bardziej szczęśliwy.
Właśnie był obczajany przez swój obiekt westchnień, najgorętsze ciacho w całej szkole, a w dodatku pedagoga, Louisa Tomlinsona, zakazany owoc. Ale przecież każdy wie, że taki najlepiej smakuje…
- Um, przepraszam, o co pytałeś? - nauczyciel poruszył się nerwowo za swoim biurkiem, zadając sobie mentalnego kopa za to, co wyprawiały jego myśli.
- Właściwie to jeszcze nic nie powiedziałem – zaśmiał się Harry, wsuwając dłonie do kieszeni od czarno-białych spodenek, które, cholera, na pewno nie były fasonem męskim.
Damskie szorty, uwydatniające jego długie nogi i ta obcisła koszulka. Louis przełknął ciężko ślinę i odwzajemnił uśmiech. Od najgorszego uratował go dźwięk dzwonka.
Gdy cała klasa znajdowała się w sali gimnastycznej, Louis mógł w końcu odetchnąć. Zadał im parę głupich zadań i odwrócił się w stronę okien, by na chwilę oderwać się od tego, gdzie był, zebrać myśli. Eleanor chciała zaręczyn, a on nie czuł, że to ten moment. Zmarszczył brwi na wyraz jej twarzy, gdy dowiedziała się, że lekko mówiąc ‘to jeszcze może poczekać’ i uśmiechnął się pod nosem, gdy poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę.
Odwrócił się gwałtownie i jego oczy spotkały niskiego chłopca, który wyglądał całkowicie niegroźnie.
- Czy możemy pograć w coś innego? - zapytał, a wokół oczu Louisa pojawiły się drobne zmarszczki. Klasnął w dłonie zgarniając uwagę reszty dzieciaków.
- Słuchajcie, jeśli wykonacie kolejne trzy ćwiczenia prawidłowo, możemy w coś zagrać lub możemy skończyć szybciej zajęcia. - wygłosił, na co otrzymał bardzo entuzjastyczną odpowiedź w postaci głośnego okrzyku.
Jednak wśród uczniów był jeden, którego niespecjalnie ucieszyła ta wiadomość. Trzy godziny WF-u w piątki to coś, na co czekał cały tydzień, a teraz po prostu miał sobie iść do domu i…i tyle?
Zmarkotniał i postanowił robić wszystko, by ćwiczenia mu nie wychodziły, nawet jeśli wiązało się to z faktem ośmieszenia przed resztą kolegów lub złością nauczyciela. Chociaż wiedział, że to ostatnie jest prawie niemożliwe.
Pierwsze ćwiczenie minęło szybko i mimo że Harry starał się z całych sił, by wykonać je źle, wciąż wychodziło dobrze i Tomlinson go nawet pochwalił, sprawiając, że jego policzki zapiekły zbyt mocno.
Kolejne nie było trudne i Harry już wiedział, że jest bliżej niż dalej powiedzenia ‘do widzenia’ swojemu ulubionemu nauczycielowi, ale wciąż czuł ciepło na swojej twarzy i to było jedno z tych, no wiesz, ‘najprzyjemniejszychuczućnaświecie’ i chłopak mógłby mu wybaczyć te skrócone zajęcia, gdyby tylko pochwalił go jeszcze kilka razy.
Ostatnie zadanie polegało na tym, by stanąć na rękach bez podparcia i powtórzyć czynność kilka razy. Gdy wszyscy uczniowie ustawili się w kolejce, wsuwając swoje koszulki do spodenek – ach, ten urok wf-u – Harry’emu wpadła do głowy genialna myśl. Stanął na końcu i poprawił bandamkę, którą przewiązał sobie włosy przed zajęciami.
Gdy nadeszła jego kolej i cała uwaga Louisa-najseksowniejszego i najbardziej gorącego nauczyciela z tatuażami-Tomlinsona była skupiona właśnie na nim, zrobił kilka kroków i bez trudu uniósł się na rękach, pozwalając swojej koszulce opaść na jego twarz. Jego idealnie wyrzeźbione ciało, wdzięcznie prezentowało się nie tylko przed ‘zakazanym owocem’, ale i przed resztą klasy.
Na tyłach sali pojawiły się gwizdy, no bo, heloł, każdy wiedział, że najlepsze ciało w całej budzie miał właśnie Harry i uwierzcie, nie zawsze był taki szczodry, by je pokazywać.
Tomlinson poczuł jak robi mu się sucho w gardle i drepcząc w miejscu, poruszył nerwowo brwiami. Wtedy zdał sobie sprawę, że powinien przecież go do chuja asekurować i podszedł bliżej, co skończyło się upadkiem Harry’ego na jego klatkę piersiową. Musicie mu wybaczyć, po prostu niecodziennie wymarzony nauczyciel dotykał jego nóg w taki sposób.
- Przepraszam – zaśmiał się Harry w jego koszulkę i pozwolił, by dorodny rumieniec otulił jego policzki. - naprawdę nie wiem jak to się – urwał, bo nauczyciel śmiał się równie głośno, co reszta zespołu.
- nie szkodzi, Harry, to moja wina – podniósł się i podał chłopcu rękę – powinienem Cię ostrzec – ich dłonie złączyły się na krótki moment, ale Harry i tak miał wrażenie, że trwało to dłużej niż powinno. - nic Ci nie jest, wyglądasz jakbyś miał wstrzą.. - objął dłońmi głowę Harry’ego i spojrzał głęboko w jego źrenice z zamiarem zaprzeczenia swoim obawom.
Styles czuł się w porządku, ale nic nie odpowiedział, mrużąc tylko oczy, by dodać mężczyźnie jeszcze więcej wątpliwości.
- Słuchajcie – wyprostował się – jesteście wolni, widzimy się za tydzień – oświadczył, a sala natychmiast opustoszała. Harry czuł, że to ten moment i nic nie mógł poradzić, bo to cholerne uczucie zalegające w jego sercu od ponad pół roku, mówiło mu, że nigdy nie będzie lepszej okazji. Louis oblizał swoje usta i po krótkiej ciszy, zaproponował, by ten udał się z nim do kantorka, nie mógł przecież pozwolić, by jego uczeń ucierpiał.
- Usiądź na biurku, sprawdzę jeszcze raz źrenice, na pewno wszystko w porządku, Harry? - spytał troskliwie i och, gdybyście widzieli wtedy uśmiech młodszego.
Louis ponownie złapał jego twarz w dłonie i pozwolił sobie odlecieć. To nie tak, że nigdy nie widział pięknych oczu. Oczy Harry’ego były po prostu czymś, cholera, czymś, czego nie dało się nawet sensownie wyjaśnić. Były po prostu wszystkim, czego pragnął, choć wiedział, że nie powinien. Tak samo wiedział, że nie powinien pozwalać, by Harry ułożył swoją rękę na jego biodrze, tak samo nie powinien pozwalać, by ręka jego ucznia wplatała się ze zmysłowością w jego włosy… tak samo…
- Harry – przerwał, gdy chłopiec pochylał się, by złączyć ich usta razem. - nie możemy – odsunął się w strachu i przetarł dłońmi twarz. Podniósł wzrok i spotkał smutne oczy, siedzącego na jego nowym biurku, ucznia. - pieprzyć to – wyszeptał, jakby do siebie, po czym chwytając za koszulkę Harry’ego przyciągnął go do mokrego pocałunku.
- to się nigdy więcej nie powtórzy – szeptał między pocałunkami, a jego dłoń gładziła delikatnie tors chłopaka.
- nigdy – zapewnił Harry.
- i nigdy więcej nie spojrzysz na mnie w taki sposób – przygryzł jego wargę, po czym przejechał po niej językiem i powrócił do pocałunków.
- nigdy – głos Harry’ego był stłumiony, ale wciąż tak bardzo seksowny, jak kilkanaście minut wcześniej.
- i nigdy nie będziemy robić nieprzyzwoitych rzeczy
- nigdy
Pan Tomlinson i uczeń Styles wiedzieli, że żadne z tych słów nie znajdzie odzwierciedlenia w rzeczywistości, no bo przecież, cholera, pragnęli siebie niesamowicie mocno i żadna siła we wszechświecie nie mogłaby się przeciwstawić temu, co rosło w ich sercach.
- Może ‘nigdy’ będzie naszym ‘zawsze’? - wyszeptał Harry, bawiąc się palcami Louisa, gdy ten po raz kolejny próbował go (nie)pocałować.
Jak zobaczyłam, że napisałaś to prawie się popłakałam. Uwielbiam czytać twoje blogi♡ mam nadzieję, że już nie będzie takiej długiej przerwy^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~Kaja ;*
Awww, jesteś kochana. Dziękuję za wsparcie i komentarz.
UsuńBuziaki Kaju :*:)